TUMULT 1678
< Poprzednie | Następne > |
TUMULT 1678. Spowodowany sytuacją wyznaniową w Gdańsku, nasilającą się od lat 70. XVII wieku, w związku z antykatolickimi wystąpieniami rektora Gimnazjum Akademickiego i pastora kościoła św. Trójcy Aegidiusa Straucha, staraniami katolików o zwrot kościoła Najświętszej Marii Panny lub innej świątyni w obrębie miasta, pretensjami jezuitów do odszkodowania za zniszczenie kolegium w Starych Szkotach, także dążeniami króla polskiego Jana Sobieskiego do równouprawnienia w Gdańsku katolików poprzez uzyskanie przez nich dostępu do władzy w mieście.
Wykorzystując konflikt pomiędzy Radą Miejską (patrycjatem) a cechami (rzemieślnikami), Jan Sobieski od sierpnia 1677 do lutego 1678 przebywał w Gdańsku, prowadząc negocjacje między stronami i uzyskując wprowadzenie do Trzeciego Ordynku sześciu katolików. Pojawił się także projekt zbudowania od podstaw zastępczej świątyni parafialnej w obrębie murów miejskich, Kaplicy Królewskiej, do którego realizacji przystąpiono między lutym a kwietniem 1678, po wyjeździe króla. Podczas pobytu króla gdańscy katolicy korzystali z pewnej swobody w publicznym sprawowaniu kultu (w sierpniu 1677 odbyła się w Gdańsku wielka katolicka manifestacja, podczas pogrzebu faktycznego inicjatora budowy Kaplicy Królewskiej, prymasa Andrzeja Olszowskiego), próbowali więc podtrzymać swoją pozycję również po jego wyjeździe.
W święto Znalezienia Krzyża, 3 V 1678, działające na Stary Mieście Gdańsku przy karmelickim kościele św. Eliasza i Elizeusza ( kościół św. Józefa; karmelici), Bractwo Trójcy Świętej zorganizowało procesję z chorągwiami i obrazami do klasztoru cystersów w Oliwie, naruszając tym samym istniejący w Gdańsku od 1555 zakaz odbywania tego rodzaju publicznych nabożeństw. Po zakończeniu uroczystości w Oliwie – mimo ostrzeżeń ze strony świeckich i duchownych dygnitarzy katolików – karmelicka procesja w tym samym szyku powróciła do Gdańska, już we Wrzeszczu narażając się na zaczepki protestanckich gapiów, w tym terminatorów, czeladników, wyrobników miejskich. Pod murami miasta doszło do bójek i drobnych utarczek. Po dotarciu procesji do klasztoru karmelitów, rozniosła się (nieprawdziwa) pogłoska o uwięzieniu przez zakonników trzech uczniów cechowych. Przy biernej postawie Rady Miejskiej tłum podczas szturmu na budynki klasztoru karmelitów oraz kościoła poturbował zakonników (siedmiu odniosło rany) i czeladź, splądrował pomieszczenia, zniszczył wyposażenie, zapasy, zbiory biblioteczne, ołtarze, wyrzucił do Kanału Raduni sprzęt liturgiczny łącznie z dzwonami; zrabowano depozyty okolicznej szlachty. 4 maja z rozkazu Rady Miejskiej zamknięto bramy, obsadzono wojskiem obwarowania, spuszczono nawet wodę z Kanału Raduni w celu odzyskania wrzuconych tam przedmiotów.
Wydarzenie odbiło się głośnym echem w Polsce i w Europie. Rada Miejska usiłowała wykorzystać tumult w walce z gdańskimi cechami ( Christian Meyer), zrzucając na nie winę za całe zajście. Wszczęto śledztwo (w skład gdańskiej komisji wchodzili ówczesny sędzia Johann Ernst Schmieden, rajca Emanuel Dilger i Bartholomäus Wedderschen – reprezentancji Głównego Miasta Gdańska i sędzia Starego Miasta Georg Lilienthal), zatrzymano około setki osób (głównie terminatorów, czeladników i wyrobników), 21 pociągnięto do odpowiedzialności, trzech czeladników: Martina Köpke (czeladnika młynarskiego), Johanna Georga Köchela (czeladnika piekarskiego) i Davida Nardela (czeladnika kuśnierskiego) skazano na śmierć. Niezależnie od tego karmelici wnieśli skargę przed sąd grodzki, a następnie królewski (m.in. o profanację Eucharystii), winą za zaistniałe wydarzenie obarczając także władze Gdańska. W imieniu króla sprawą zajmował się wojewoda pomorski Władysław Doenhof, specjalną komisję powołał także Sejm Rzeczypospolitej, ściągnięto pod miasto oddziały wojska koronnego. W rezultacie blisko dwuletnich negocjacji karmelici otrzymali 25 000 zł odszkodowania, płatne w ratach, a 12 IV 1680 odbyła się przed Ratuszem Głównego Miasta publiczna egzekucja jednego uczestnika tumultu, Martina Köpke. Pozostali wcześniej również skazani na karę śmierci, Johann Georg Köchel i David Nardel, otrzymali wyrok dożywotniego więzienia (z utrzymaniem na koszt własny), cztery osoby zostały skazane na pięć lat pobytu w Domu Poprawy, jedna na rok. Egzekucja Martina Köpke doprowadziła jeszcze tego samego dnia do kolejnych rozruchów, napadów na katolików i księży. W związku z tym w Gdańsku wprowadzono specjalne ustawodawstwo antyrozruchowe.