WYJAZDY RODZIMYCH GDAŃSZCZAN W LATACH 50. XX WIEKU W RAMACH AKCJI ŁĄCZENIA RODZIN

Z Encyklopedia Gdańska
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

< Poprzednie Następne >
Jedna z próśb o zgodę na wyjazd do Niemiec
Jedna z próśb o zgodę na wyjazd do Niemiec
Urzędowe tłumaczenie na język polski listu z Niemiec w sprawie wyjazdu rodziny z Gdańska

WYJAZDY RODZIMYCH GDAŃSZCZAN W LATACH 50. XX WIEKU W RAMACH AKCJI ŁĄCZENIA RODZIN. Mimo zakończenia w 1947 akcji masowych wysiedleń ludności niemieckiej w Gdańsku pozostała znaczna grupa osób rodzimego pochodzenia. Ich liczba jest trudna do statystycznego sprecyzowania, gdyż przedstawiciele władzy w urzędowych spisach tolerowali tylko podział na Polaków lub Niemców, jednocześnie zaniżając liczbę tych ostatnich, klasyfikowanych wraz z autochtonami polskiej narodowości jako „ludność rodzima”. Dane urzędowe z 1951 mówiły o zaledwie 60 Niemcach przebywających na terenie Gdańska, a stan ludności rodzimej w 1953 obliczano na 33 126 osób, z wyraźną przewagą kobiet (60 do 40%). Byli to robotnicy (nierzadko fachowcy) zatrudnieni w 1945 w gdańskich zakładach pracy (między innymi w Stoczni Gdańskiej, Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego, Przedsiębiorstwie Oczyszczania Miasta), którzy wraz z rodzinami pozostali w mieście. Wielu obywateli gdańskich (także niemieckiego pochodzenia), którzy nie chcieli opuścić rodzinnego miasta, zadeklarowało po wojnie gotowość przyjęcia polskiego obywatelstwa. Część osób nie wyjechała z Polski w ramach powojennych wysiedleń ludności niemieckiej ze względu na zły stan zdrowia.

Pod koniec lat czterdziestych i w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku wśród tej ludności narastało dążenie do wyjazdu do Niemiec. Początkowo władze polskie, deklarując, że w Polsce nie ma już Niemców, zamknęły granice, gdyż były przekonane, iż zakaz wyjazdów doprowadzi do stabilizacji ludnościowej na ziemiach zachodnich i północnych. Mimo to do administracji lokalnej zgłaszały się osoby pragnące wyjechać. Od 1 I 1948 do 1 X 1950 do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdańsku wpłynęło 368 podań w tej sprawie. Pozwolenia wydawano jednak niezwykle rzadko, wyłącznie w wypadku osób starszych wiekiem bądź znajdujących się w wyjątkowo krytycznym położeniu. Do końca 1950 zezwolenie na wyjazd otrzymały zaledwie 33 osoby, pozostałych wnioskodawców informowano o możliwości powrotu krewnych do Polski. Obliczano, że na terenie miasta znajdowało się wówczas 585 tzw. rodzin rozdzielonych.

1 II 1952 władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (PRL) podpisały protokół z rządem Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD) w sprawie „akcji łączenia rodzin”, jednak strona polska wywiązywała się z ustaleń dotyczących warunków wyjazdu bardzo opornie. Nadal forsowano odwrotny sposób łączenia rodzin: przyjazd z NRD do Polski, ale z wykluczeniem osób wrogo do niej ustosunkowanych. Od 7 IV 1951 obowiązywały dwie tajne uchwały zezwalające na wyjazd do NRD na podstawie indywidualnych dokumentów wydawanych przez władze centralne. Zainteresowani – wyłącznie Niemcy nieposiadający stałego źródła utrzymania lub pragnący połączyć się z najbliższą rodziną – składali wnioski do prezydiów wojewódzkich rad narodowych, które przekazywały je do Zespołu II Prezydium Rządu, gdzie zapadała decyzja. Procedura wyjazdowa była skomplikowana, a sprawy łączenia rodzin traktowano jako szczególnie drażliwe, należało je „umiejętnie załatwiać, ażeby sprawy wypełniania wniosków i kwestionariuszy wyjazdowych nie nabrały w żadnym wypadku rozgłosu wśród ludności autochtonicznej”. Z Warszawy nadeszła specjalna instrukcja, według której kwestionariusz wypełniał urzędnik, a petent składał jedynie podpis. Nie należało także informować o wyjeździe do Niemiec, a jedynie o konieczności uzupełnienia danych w celu podjęcia ostatecznej decyzji. W sytuacji rezygnacji petent podpisywał specjalne oświadczenie, jednak zdarzało się to niezwykle rzadko.

Wykazy migrantów zawierały małą liczbę nazwisk, wraz z wnioskami władze wojewódzkie przekazywały je niewielkimi partiami do miejskiej władzy terenowej. Tuż przed wyjazdem należało zrzec się obywatelstwa polskiego przez zwrot dowodu osobistego w rejonowej komendzie Milicji Obywatelskiej (MO), dokąd również na kilka dni przed transportem trafiały wykazy osób repatriowanych. Na przykład: gdy transport odbywał się 22 VIII 1954, milicja otrzymała stosowną listę 17 sierpnia. W tym czasie wyjeżdżały z Gdańska niewielkie grupy, na przykład 6 IX 1954 było to 20 osób, a 10 września – 19.

Wyjazdy organizowały prezydia wojewódzkich rad wraz z Państwowym Biurem Podróży „Orbis”. Transporty przekraczały granicę w Szczecinie i docierały do NRD. W latach 1951–1954 wyjechały z Polski osoby chorowite, w podeszłym wieku, samotne, niepracujące, pozbawione renty i nieposiadające w Polsce żadnej rodziny. Wśród przyczyn wyjazdów wymieniano czynniki zdrowotne (osoby starsze, samotne, schorowane, kobiety z dziećmi) oraz ekonomiczne (ciężkie warunki materialne i lokalowe, mieszkania w wilgotnych suterenach). Osoby chcące wyjechać podkreślały nieznajomość języka polskiego, wychowywanie dzieci w duchu niemieckim oraz tęsknotę za ojczyzną. Nierzadkie były wypadki niepuszczania dzieci do szkół z powodu obelg i wyzwisk ze strony nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. Jako przeciwwagę opisywali, co ich czeka po drugiej stronie granicy – zwykle wymieniano dobre warunki mieszkaniowe, gwarancję wysokiej renty, radość ze spotkania z najbliższymi.

Krąg wnioskodawców z czasem się poszerzał, w 1957 roku większość wniosków w Gdańsku pochodziła od przedwojennej inteligencji urzędniczej, pracowników sądownictwa i oświaty oraz byłych właścicieli sklepów i rzemieślników, którzy po 1945 byli zatrudnieni jako robotnicy, a więc pracowali poniżej swoich kompetencji. Tendencji migracyjnych należy szukać w ogólnym marazmie epoki stalinowskiej, zmęczeniu wszechobecną ideologizacją, ale przede wszystkim w złych warunkach ekonomicznych. Wyjazdy w drugiej połowie lat pięćdziesiątych utraciły charakter łączenia rodzin, przyjmując formę masowej emigracji. W 1957 do kategorii upoważnionych do wyjazdu władze dodały jeszcze jedną: „nosicieli rewizjonizmu”, czyli tych, którzy publicznie krytykowali polską rzeczywistość i demonstracyjnie deklarowali niemiecką narodowość. Portowe miasto było zdaniem organów bezpieczeństwa bardziej podatne na infiltrację wrogiej propagandy ze strony organizacji ziomkowskich w postaci nadsyłanej korespondencji, paczek i materiałów mających podtrzymywać na duchu gdańszczan oczekujących na przyjazd do Republiki Federalnej Niemiec (RFN). W okresie gdy władze nie udzielały pozwoleń na wyjazdy do RFN, najbardziej zdeterminowani starali się o poświadczenie obywatelstwa niemieckiego, które organizowały i nadsyłały gdańszczanom krewni z Niemiec Zachodnich.

W latach 1955–1957 przeprowadzono negocjacje i zawarto porozumienia między Polskim Czerwonym Krzyżem i Niemieckim Czerwonym Krzyżem, a także rządami PRL i NRD (PRL i RFN nie utrzymywały oficjalnych stosunków dyplomatycznych), dotyczące wyjazdów byłych obywateli niemieckich i gdańskich do Niemiec. W atmosferze odwilży, przełomu 1956 i liberalizacji restrykcji wprowadzonych przez reżim stalinowski sytuacja uległa zasadniczej zmianie, władze partyjne sugerowały wręcz, aby wnioski rozpatrywać pozytywnie. W 1955 roku o pozwolenie na wyjazd wystąpiło około 70 gdańszczan. Były wśród nich osoby od dawna pragnące wyjechać, jednak zezwolenie wciąż otrzymywały najczęściej osoby starsze i schorowane. Wyjechały one do RFN na przełomie 1955 i 1956, powodując zryw emigracyjny, który przybrał w kolejnych dwóch–trzech latach formę gorączki emigracyjnej. Podania o wyjazd do Niemiec Zachodnich zaczęły masowo wpływać do Oddziału Społecznego w Gdańsku, każdego dnia zgłaszało się po kilkanaście osób, na przykład 10 XII 1955 przyjęto dwanaście wniosków. Ogółem w pierwszym półroczu 1956 złożono 1800, a w 1957 – 1160 wniosków wyjazdowych. Transporty odchodziły przez punkt graniczny Szczecin-Gumienice. Przesiedleńcy mogli zabrać ze sobą dobytek ruchomy oraz niewielkie złote pamiątki rodzinne (obrączki, pierścionki), natomiast zabroniono wywozu dewiz, gotówki oraz papierów wartościowych. Dalej kursowały specjalne pociągi, które przewoziły migrantów do stacji Friedland koło Getyngi w RFN na podstawie porozumienia między PKP a kolejami RFN. Opiekę sanitarną i lekarską organizował PCK. W okresie najbardziej wzmożonych wyjazdów każdy liczył około 500–600 gdańszczan. Na przebieg transportów miały wpływ różne czynniki, w tym opóźnienia w załatwianiu formalności czy też decyzje odmowne, których w Gdańsku do 14 XI 1956 wydano 580.

W 1956 Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wyraziło zgodę na podejmowanie decyzji o wyjazdach ludności rodzimej na poziomie lokalnym. W Gdańsku utworzono specjalną Komisję ds. Ludności Rodzimej z udziałem przedstawicieli miejscowych gdańszczan: Brunona Mionskowskiego, Herberta Januszewskiego, Ewy Krogul, Stefana Kozłowskiego, Brunona Blokusa i Alfonsa Wilczarskiego. Składała się ona z czterech sekcji (mieszkaniowej, wyjazdowej, odznaczeń, rent i odszkodowań), a do jej głównych zadań należała koordynacja spraw związanych z akcją łączenia rodzin, przydziałami mieszkań po wyjeżdżających oraz przyznawaniem zapomóg najbardziej potrzebującym. Jednak lawinowy napływ dokumentacji wyjazdowej przerósł możliwości Komisji, która 12 III 1957 postawiła wniosek, aby przyjmowanie i rozpatrywanie podań w całości przejął Wydział Społeczno-Administracyjny Prezydium Miejskiej Rady w Gdańsku.

Wśród wnioskodawców były polskie rodziny podające się za niemieckie, także te wywodzące się z gdańskiej Polonii, rodziny obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku oraz więźniowie niemieckich obozów. Kwestia ta wzbudzała niezrozumienie u referentów narodowościowych, wywołała też pewną społeczną refleksję, albowiem sprawy rodzimych gdańszczan po ponad dekadzie trafiły ponownie na łamy prasy. Kwestii wyjazdów przyjrzała się bliżej publicystka i pisarka Izabella Trojanowska, opracowując cykl trzech artykułów Sprawy Gdańszczan, które w marcu 1957 trafiły na łamy „Dziennika Bałtyckiego”. W jednym z nich wypowiedział się rodzimy mieszkaniec Gdańska: „jesteśmy i będziemy Polakami, ale nie widzimy dla siebie miejsca w ojczyźnie, w której rodacy uważają nas za Niemców”.

Strumienia emigracji nie powstrzymały podejmowane na początku 1957 próby kompensacji strat, jakie gdańszczanie ponieśli po II wojnie światowej. Wielu przedwojennych Polaków gdańszczan, szczególnie wdowy po pocztowcach, nadal nie otrzymywało stałych rent. Bez środków do życia była na przykład wdowa po dyrektorze Gimnazjum Polskiego w II Wolnym Mieście Gdańsku Janie Augustyńskim.

W wyniku pierwszej tak dużej fali wyjazdów z Gdańska z końca 1956 uzyskano zaledwie 85 mieszkań, podczas gdy na lokum czekało ponad 400 rodzin autochtonicznych. W latach 1955–1957 miejscowej ludności przydzielono zaledwie 170 izb mieszkalnych po wyjeżdżających, przy czym były to często sutereny, piwnice lub strychy. Dodatkowo krąg chętnych na mieszkania pochodzące z uzysku po gdańskich emigrantach powiększał się o osadników ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, przyjeżdżających w ramach tzw. drugiej repatriacji. Na przykład spośród 21 mieszkań opuszczonych 2 III 1957 tylko osiem przeznaczono na potrzeby rodzimej ludności, reszta trafiła do Zabużan. Porażką zakończyła się również akcja naprawy krzywd ludności rodzimej w postaci zwrotu mienia zrabowanego tuż po wojnie. Podobnie jak w okresie powojennym, tak i teraz wyjazdy otwierały przestrzeń do nadużyć. Gdy latem 1957 dokonano inspekcji w wojewódzkich wydziałach społeczno-administracyjnych, wykryto szereg nieprawidłowości. Komisja ds. Ludności Rodzimej w Gdańsku po dziesięciu miesiącach działalności została zlikwidowana.

Władze nie zdołały poprawić sytuacji życiowej zdecydowanej większości gdańskich rodzin, co dodatkowo wzmagało rozgoryczenie i pęd do migracji. Nie ustały antagonizmy międzygrupowe, nadal dochodziło do licznych konfliktów sąsiedzkich, część z nich trafiała na wokandy sądów grodzkich, a w późniejszym czasie do referatu administracyjno-karnego. Decyzje o wyjeździe podejmowały również osoby nieposiadające rodzin w Niemczech oraz ci, którzy przed kilkoma miesiącami otrzymali mieszkanie.

W latach 1956–1958 do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdańsku wpłynęło 3468 podań o wyjazd do Niemiec, z czego pozytywnie rozpatrzono 2727, a odmownie 573. Do 1 III 1959 z Gdańska wyjechało 2930 rodzin, tj. kilkanaście tysięcy osób. Dawało to prawie 30% ludności rodzimej Gdańska według stanu z 31 XII 1955. Przy czym zdecydowana większość, 2690 rodzin, wyjechała do RFN, a jedynie 240 rodzin do NRD. Wielu wyjeżdżających to nie tylko najbliżsi krewni, tj. małżonkowie, ich rodzice i dzieci, lecz również teściowie, kuzyni.

Zamknięcie akcji łączenia rodzin w lutym 1959 nie zlikwidowało tendencji migracyjnych wśród gdańszczan. Wnioski wpływały nadal i były rozpatrywane przez Komendę Wojewódzką MO w ramach wyjazdów indywidualnych na ogólnych zasadach emigracyjnych. W okresie 1 III – 7 V 1959 rozpatrzono przychylnie 130 wniosków, w tym 56 wniosków (133 osoby) do NRD, a 74 wnioski (138 osób) do RFN.

W sumie do 1959 z województwa gdańskiego wyjechały 16 872 osoby, w skali całej Polski było to ponad 350 000 osób. W ramach realizacji koncepcji "łączenia rodzin" w tym samym czasie trwała druga repatriacja ludności polskiej ze Wschodu. SB

⇦ WRÓĆ
Osobiste
Przestrzenie nazw

Warianty
Widok
Działania